Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Cieślik
Tytuł: Śmieszni kochankowie
Rok: 2004
Nadrobimy to wieczorem - powoli wychodzę obronną ręką z opresji, bo widzi chyba, że się naprawdę spieszę. Tylko pamiętaj o tych wiesz, gumowych, bo poprzednio był problem. Będę pamiętał - krzyczę i już mnie nie ma. Ja pierdolę, znaczy się, chce, żebym wziął kondomy. Czyli że już coś było, jakaś akcja. Tylko dlaczego ja nic o tym nie wiem. Fak, fak, fak. To znaczy, że tamten miał rację. Narobiłem jakiegoś gnoju. Uff, ale pieprzony upał, kto to widział, żeby w kwietniu było trzydzieści w cieniu. Tramwaj zaraz pęknie z duchoty, ciuchy się lepią, wszyscy śmierdzą. Najgorszy jest smród nieumytej starej baby, wali od
Nadrobimy to wieczorem - powoli wychodzę obronną ręką z opresji, bo widzi chyba, że się naprawdę spieszę. Tylko pamiętaj o tych wiesz, gumowych, bo poprzednio był problem. Będę pamiętał - krzyczę i już mnie nie ma. Ja pierdolę, znaczy się, chce, żebym wziął kondomy. Czyli że już coś było, jakaś akcja. Tylko dlaczego ja nic o tym nie wiem. Fak, fak, fak. To znaczy, że tamten miał rację. Narobiłem jakiegoś gnoju. Uff, ale pieprzony upał, kto to widział, żeby w kwietniu było trzydzieści w cieniu. Tramwaj zaraz pęknie z duchoty, ciuchy się lepią, wszyscy śmierdzą. Najgorszy jest smród nieumytej starej baby, wali od
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego