Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Przekrój
Nr: 1214
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1968
kiedy chciałem nawiązać z nimi rozmowę, poczułem na ramieniu czyjąś ((dłoń)).
- Jesteś! - usłyszałem. Co za radosna niespodzianka. Znajome, wysoko upięte, jasne włosy, za ciemnymi okularami oczy pełne uśmiechu. - Maria! - zawołałem - skąd ty tutaj? Przecież zatrzymali was na granicy z NRD.
- Tak, ale kilkoro z nas przyjechało tu nieoficjalnie, prywatnie i dlatego jestem - uśmiechała się Maria.
Nie widzieliśmy się dawno. Chciałoby się opowiedzieć wszystko za wszystkie czasy. Wiec dogasał ostatnim przemówieniem. Minęliśmy szpaler policji i usiedliśmy w kawiarnianym ogródku na pobliskiej ulicy. Przy stolikach tkwił obcy i zimny tłum. Tędzy mężczyźni, w niemnących koszulach, z krawatami od Hertiego nad kuflami piwa. Snuł się
kiedy chciałem nawiązać z nimi rozmowę, poczułem na ramieniu czyjąś ((dłoń)). <br>- &lt;who3&gt;Jesteś!&lt;/&gt; - usłyszałem. Co za radosna niespodzianka. Znajome, wysoko upięte, jasne włosy, za ciemnymi okularami oczy pełne uśmiechu. - &lt;who1&gt;Maria!&lt;/&gt; - zawołałem - &lt;who1&gt;skąd ty tutaj? Przecież zatrzymali was na granicy z NRD.&lt;/&gt; <br>- &lt;who3&gt;Tak, ale kilkoro z nas przyjechało tu nieoficjalnie, prywatnie i dlatego jestem&lt;/&gt; - uśmiechała się Maria. <br>Nie widzieliśmy się dawno. Chciałoby się opowiedzieć wszystko za wszystkie czasy. Wiec dogasał ostatnim przemówieniem. Minęliśmy szpaler policji i usiedliśmy w kawiarnianym ogródku na pobliskiej ulicy. Przy stolikach tkwił obcy i zimny tłum. Tędzy mężczyźni, w niemnących koszulach, z krawatami od Hertiego nad kuflami piwa. Snuł się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego