widzisz, ona narzuciła, że śpimy oddzielnie. Miałem swój pokój, gdzie położyła mi materac, i tam musiałem wracać; nie przedstawiaj sobie tego trywialnie, że Murzyn zrobił swoje, Murzyn może odejść - zresztą nie zawsze, nie co noc szliśmy do łóżka. <br>Każda noc w jej pokoju to była ulga, wytchnienie dla mnie po dławiącej samotności we dwoje, patrzenia na Lenkę godzinami jakby przez szybę. Tak, Kuba, po zmierzchu ona na krótko się budziła, wyrywała z letargu i - pal diabli seks! - był z nią po prostu normalny kontakt. Po kolacji, u niej - ulga, lecz w tle ssący lęk: na jak długo ożyła, kiedy znów stoczy