wezbraną żółcią.<br> Przetrzymałem go, i odeszły ode mnie gołe baby, dziewczęta gładkie jak zsiadłe mleko, jak gęsie pióro, którym się smaruje żółtko na świąteczne kołacze.<br> Odeszły i nie pokazały się nigdy.<br> Nawet wtedy, gdy je spotykałem na drodze idące w pole i w łąki, nie ściskało mnie w dołku, nie dławiło w gardle.<br> Przechodziły koło mnie, i moje ręce nie rwały się do nich, do ich staników, do wysoko odsłoniętych nóg, do pośladków, na których trzaskał perkal