Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 6
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
ojca lub sługi-służbisty. A kiedy już zmylił czujne oczy i zbliżył się do wybranki, rzucał się na niego przerażający piesek o małym ciałku i wielkim pysku, którego panienka trzymała jak asa w rękawie. Wizytom towarzyszyły nerwy i frustracja - tylko przy powitaniu facet miał okazję, żeby się przyślinić do wierzchu dłoni panienki, potem mógł już tylko wspominać. Pościskać się można było tylko w tańcu i to też samymi opuszkami palców. Ściskanie w altanie, jak wierzyły panienki, ze strony sił nadprzyrodzonych groziło burzą i gromami, zaś ze strony sił przyrodzonych (ojciec i brat) linczem, a nawet ślubem. Amator nie wykazywał więc inicjatywy
ojca lub sługi-służbisty. A kiedy już zmylił czujne oczy i zbliżył się do wybranki, rzucał się na niego przerażający piesek o małym ciałku i wielkim pysku, którego panienka trzymała jak asa w rękawie. Wizytom towarzyszyły nerwy i frustracja - tylko przy powitaniu facet miał okazję, żeby się <orig>przyślinić</> do wierzchu dłoni panienki, potem mógł już tylko wspominać. Pościskać się można było tylko w tańcu i to też samymi opuszkami palców. Ściskanie w altanie, jak wierzyły panienki, ze strony sił nadprzyrodzonych groziło burzą i gromami, zaś ze strony sił przyrodzonych (ojciec i brat) linczem, a nawet ślubem. Amator nie wykazywał więc inicjatywy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego