Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
spocznij", ale wrażenia swobodnej nie sprawiała. - Mieliśmy... kłopoty przed wyjazdem.
Zerknęła wymownie z ukosa na rozglądającego się swobodnie Kiernackiego.
- Mniejsza z tym - wtrącił się granatowo ubrany spod palmy. - Proponuję nie tracić więcej czasu i przejść od razu do rzeczy.
Mężczyzna spod okna uśmiechnął się i podszedł do Kiernackiego z wyciągniętą dłonią.
- Ziętarski - skinął głową. - Miło, że przyjął pan nasze zaproszenie.
- Trudno było nie przyjąć - Kiernacki odwzajemnił się sąsiadce równie wymownym spojrzeniem.
- Nadzoruję sprawę z upoważnienia premiera. A to główni myśliwi - minister obrócił się w stronę stołu. - Generała Zagrodę pewnie pan zna, a pułkownika Woskowicza - uśmiechnął się przekornie - pewnie nie. A gdyby
spocznij", ale wrażenia swobodnej nie sprawiała. - Mieliśmy... kłopoty przed wyjazdem.<br>Zerknęła wymownie z ukosa na rozglądającego się swobodnie Kiernackiego.<br>- Mniejsza z tym - wtrącił się granatowo ubrany spod palmy. - Proponuję nie tracić więcej czasu i przejść od razu do rzeczy.<br>Mężczyzna spod okna uśmiechnął się i podszedł do Kiernackiego z wyciągniętą dłonią.<br>- Ziętarski - skinął głową. - Miło, że przyjął pan nasze zaproszenie.<br>- Trudno było nie przyjąć - Kiernacki odwzajemnił się sąsiadce równie wymownym spojrzeniem.<br>- Nadzoruję sprawę z upoważnienia premiera. A to główni myśliwi - minister obrócił się w stronę stołu. - Generała Zagrodę pewnie pan zna, a pułkownika Woskowicza - uśmiechnął się przekornie - pewnie nie. A gdyby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego