wyglądała fabryka agentów. Oni potem szli na studia, nawiązywali kontakty z prawdziwą opozycją i trzeba było cudu, żeby takiego agenta odkryć. <br>Wyszkowski twierdzi, że zrozumiał to po przeczytaniu swojej teczki. Teraz uważa, że władza w pewnym sensie "hodowała" opozycję. - Wydawało nam się, że burzymy mur, a myśmy w nim tylko dłubali palcem. Potem przyjechał czołg i mur obalił, a nam się wydawało, że to my go zburzyliśmy - mówi. Takie zdania Wyszkowski wygłasza, choć chwilę wcześniej zapewniał, że nie czuł osamotnienia w opozycji, że ruch ten był niemal masowy. Zaraz potem przekonuje, że agentura też była masowa. I to właśnie środowiska agentów