Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kultura
Nr: 5(500)
Miejsce wydania: Paryż
Rok: 1989
latach seminarium, że ozdrowiałem duchowo, że czas wypełniony nauką i modlitwami uśmierzył ból w moim sercu, otwartym na ufne przyjęcie Boga. W ostatnim roku seminarium zaszła zmiana, tak gwałtowna, że stanąłem na rozdrożu, z trwogą myślałem o nadchodzącym kapłaństwie. Odżyły wspomnienia. Z niebytu prawie wróciła twarz mojego ojca, prześladowała mnie dniem i nocą, zwłaszcza nocą budziłem się ze snów o nim przerażony, z uczuciem duszności i impulsem ucieczki. Ta twarz, tak strasznie ostra i zuchwała w wyrazie, łącząca okrucieństwo z drwiną, skrzywiona grymasem zwycięskiego Zła, stała się dla mnie stopniowo wizerunkiem Diabła. Żyłem ścigany przez nią, widząc własną bezsilność, której nie wspierały już
latach seminarium, że ozdrowiałem duchowo, że czas wypełniony nauką i modlitwami uśmierzył ból w moim sercu, otwartym na ufne przyjęcie Boga. W ostatnim roku seminarium zaszła zmiana, tak gwałtowna, że stanąłem na rozdrożu, z trwogą myślałem o nadchodzącym kapłaństwie. Odżyły wspomnienia. Z niebytu prawie wróciła twarz mojego ojca, prześladowała mnie dniem i nocą, zwłaszcza nocą budziłem się ze snów o nim przerażony, z uczuciem duszności i impulsem ucieczki. Ta twarz, tak strasznie ostra i zuchwała w wyrazie, łącząca okrucieństwo z drwiną, skrzywiona grymasem zwycięskiego Zła, stała się dla mnie stopniowo wizerunkiem Diabła. Żyłem ścigany przez nią, widząc własną bezsilność, której nie wspierały już
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego