lecz jakby rzeczywisty, jakoś fikcyjny, lecz jakby prawdziwy. Więc jakoś realistyczny, przynajmniej z pozoru, bo zawsze opisywany znaną, tradycyjną manierą realistycznej prozy zeszłowiecznej: "Markiza wyszła o piątej..." Inaczej jakżeby ta proza mogła spełnić swoją funkcję przenoszenia w świat odmienny od tego, w którym się tkwi i który się zna aż do bólu? Musi przecież umożliwić odnalezienie się w obcym i nieznanym świecie, identyfikację z przeżywaną w lekturze fikcją. Musi więc ukrywać swoje kłamstwo, swój fałszywy realizm. <br>Jego fałsz polega na umiejętnym zastosowaniu zasady pars pro toto, to jest realistycznie opisanej części nigdy nie rozpoznanej całości, szczegółu zamiast wizji generalnej, epizodu zamiast całej