spod brwi w czerwone oczka komendanta, lśniące od wódki. "Nie uderzysz - myślał. - Jeśli uderzysz, zastrzelę. Wpakuję ci w ten świński łeb odżałowaną kulę najdalej za trzy dni".<br>Nie uderzył. Być może, że rozporządzał, jako zwierzę, zwierzęcym instynktem, który ostrzega. Być może, oczekiwał gestu bojaźni, aby zadać pierwszy cios. Miał jednak do czynienia z człowiekiem uzbrojonym i wstrzymał rękę.<br>XVII<br>Wieczorem łapanek zazwyczaj nie było. Zachowywano pozór, że chodzi o wyłapywanie w ciągu dnia nigdzie nie zatrudnionych spryciarzy i wagabundów pasożytujących na organizmie Wielkiej Rzeszy, której synowie walczyli dla Europy, jak głoszono w napisach zdobiących fasady kamienic.<br>Wieczorem "Jeannot" lubił wypuszczać się do