całkowicie określić spojrzeniem innych ani naciskom formy. Tyle tylko, że ta natura to już nie zespół cech, ale zespół czynności. Można więc chyba żartobliwie powiedzieć, że Gombrowicz ulepił sobie gębę - z własnej umiejętności umykania gębie?<br>Jak zapowiedział w Ferdydurke: uciekł - z gębą w rękach.<br><br><tit>Dialektyka odrzucenia i przyswojenia</><br><br>Powrócę jeszcze do ośrodka rozważania: do postawy Gombrowicza.<br>Przyjmuje on spontanicznie postawę obronną, w następstwie zaś dopiero - napastliwą. Wszystko co obce, co przybywa z zewnątrz, uwiera go, uciska, dokucza. Świat cały zdaje się dybać na jego swoistość, niezależność, oryginalność. Zarówno ideologie, jak obyczaje czy instytucje napastują go swoimi żądaniami. Miłość bliźniego, prawda naukowa, sprawiedliwość