Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 10.02 (40)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
dziećmi, kiedy zginął jego starszy brat. Wyjechał, bo nie chciał walczyć, nie chciał się mścić.

Ale teraz stracił syna i już nie ma dokąd jechać: - Takich mamy sąsiadów, z dwóch stron nas cisną. Ale wystarczy już. Poczekamy, aż minie czterdziesty dzień. Niech tylko słońce zajdzie.

Dzieci

Przychodnia jest otwarta okrągłą dobę. Dyżurują lekarze i psycholodzy, których ściągnięto z całej Rosji. Były już próby samobójstw, ktoś ciągle musi być na nogach. Doktor Elena Iwanowna Morozowa, wykładowca katedry psychologii dziecięcej Rosyjskiej Akademii Medycznej, jest zła, bo ma delegację tylko na dwa tygodnie. Potem, podobnie jak większość psychologów przysłanych do Biesłanu, musi wracać do
dziećmi, kiedy zginął jego starszy brat. Wyjechał, bo nie chciał walczyć, nie chciał się mścić.<br><br>Ale teraz stracił syna i już nie ma dokąd jechać: - Takich mamy sąsiadów, z dwóch stron nas cisną. Ale wystarczy już. Poczekamy, aż minie czterdziesty dzień. Niech tylko słońce zajdzie.<br><br>&lt;tit&gt;Dzieci&lt;/&gt;<br><br>Przychodnia jest otwarta okrągłą dobę. Dyżurują lekarze i psycholodzy, których ściągnięto z całej Rosji. Były już próby samobójstw, ktoś ciągle musi być na nogach. Doktor Elena Iwanowna Morozowa, wykładowca katedry psychologii dziecięcej Rosyjskiej Akademii Medycznej, jest zła, bo ma delegację tylko na dwa tygodnie. Potem, podobnie jak większość psychologów przysłanych do Biesłanu, musi wracać do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego