Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kultura
Nr: 5(500)
Miejsce wydania: Paryż
Rok: 1989
nie zapowiedziany, do Brumiery. Zbliżało się Boże Narodzenie, pomysł zatem wydawał się naturalny i zbożny. Kryło się za nim moje bicie serca, gdy przestąpiłem próg wiejskiego sklepiku zmarznięty i zaprószony śniegiem. Powitała mnie matka Rity. Wyskoczyła zza lady, odsunęła na bok kupujących, skłoniła się przede mną nisko, nazwała mnie "naszym dobroczyńcą". Tego było dosyć, abym odetchnął z ulgą. Przez wąskie drzwiczki za ladą wprowadziła mnie do mieszkania; na końcu korytarza znajdował się pokój Rity. Także Rita uśmiechnęła się na mój widok tym swoim dobrym, miłym uśmiechem, a mnie znowu zaczęło łomotać serce. Zostaliśmy sami, jej matka wróciła do sklepu.
Rita zajęta
nie zapowiedziany, do Brumiery. Zbliżało się Boże Narodzenie, pomysł zatem wydawał się naturalny i zbożny. Kryło się za nim moje bicie serca, gdy przestąpiłem próg wiejskiego sklepiku zmarznięty i zaprószony śniegiem. Powitała mnie matka Rity. Wyskoczyła zza lady, odsunęła na bok kupujących, skłoniła się przede mną nisko, nazwała mnie "naszym dobroczyńcą". Tego było dosyć, abym odetchnął z ulgą. Przez wąskie drzwiczki za ladą wprowadziła mnie do mieszkania; na końcu korytarza znajdował się pokój Rity. Także Rita uśmiechnęła się na mój widok tym swoim dobrym, miłym uśmiechem, a mnie znowu zaczęło łomotać serce. Zostaliśmy sami, jej matka wróciła do sklepu.<br> Rita zajęta
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego