Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
zbliżył się powoli, opierając się poufale o ladę.
- Nie ma się czego wstydzić, dobrodziejko kochana - rzekł z nieprzyjemną słodyczą. - Dla was to nawet wielki, Boże odpuść, zaszczyt.
- O czym wy, panowie, mówicie? - spróbowała pani Linsrumowa naiwności, choć czuła się już wplątana w misterną sieć obu dwuznacznych panów.
- O Polku mówimy, dobrodziejko, o chłopcu pani - rzekł jowialnie Skierś i spróbował zajrzeć Babce w oczy. Na szczęście w tym momencie przed sklepem rozległy się jakieś krzyki. Ulicą Młynową maszerował oddział chłopców, prowadzony przez Łapę. Na czele szła Paćka od Łapów z jakąś czarną szmatą na świeżo wystruganym kiju.
- Ach, wy bezwstydni - powiedziała pani
zbliżył się powoli, opierając się poufale o ladę.<br>- Nie ma się czego wstydzić, dobrodziejko kochana - rzekł z nieprzyjemną słodyczą. - Dla was to nawet wielki, Boże odpuść, zaszczyt.<br>- O czym wy, panowie, mówicie? - spróbowała pani Linsrumowa naiwności, choć czuła się już wplątana w misterną sieć obu dwuznacznych panów.<br>- O Polku mówimy, dobrodziejko, o chłopcu pani - rzekł jowialnie Skierś i spróbował zajrzeć Babce w oczy. Na szczęście w tym momencie przed sklepem rozległy się jakieś krzyki. Ulicą Młynową maszerował oddział chłopców, prowadzony przez Łapę. Na czele szła Paćka od Łapów z jakąś czarną szmatą na świeżo wystruganym kiju.<br>- Ach, wy bezwstydni - powiedziała pani
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego