Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
ulgą dopiero wówczas, gdy weszli na dziedziniec pobliskiego meczetu, skąd długo jeszcze, bo nie odważyłem się wstać i trzymając się cienia przy murze, ruszyć przed siebie, dobiegały okrzyki, a potem miarowy szmer głosów wielbiących Boga Miłościwego, Litościwego i proszących, błagających o pomoc:
- Prowadź nas drogą prostą, drogą tych, których obdarzyłeś dobrodziejstwami,
i dopiero wtedy, nie wychylając się ani na krok z cienia przy ścianie, poszedłem przed siebie, i nie prosiłem, wprost przeciwnie, dziękowałem pokornie Panu Bogu za dobrodziejstwo: że prowadził mnie drogą prostą, choć jakże daleką i nieprzebytą jeszcze do końca, drogą z domu do domu, drogą, której przejście - wiedziałem to
ulgą dopiero wówczas, gdy weszli na dziedziniec pobliskiego meczetu, skąd długo jeszcze, bo nie odważyłem się wstać i trzymając się cienia przy murze, ruszyć przed siebie, dobiegały okrzyki, a potem miarowy szmer głosów wielbiących Boga Miłościwego, Litościwego i proszących, błagających o pomoc:<br>- Prowadź nas drogą prostą, drogą tych, których obdarzyłeś dobrodziejstwami,<br>i dopiero wtedy, nie wychylając się ani na krok z cienia przy ścianie, poszedłem przed siebie, i nie prosiłem, wprost przeciwnie, dziękowałem pokornie Panu Bogu za dobrodziejstwo: że prowadził mnie drogą prostą, choć jakże daleką i nieprzebytą jeszcze do końca, drogą z domu do domu, drogą, której przejście - wiedziałem to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego