na niej, jak najpierwszy kmieć puszący się polem i dobytkiem.<br> Wójt, który różne różności w życiu widział, wystraszył się ociupinę takim zjawieniem się psa, ale przemagając lęk, zbierając się w sobie rzekł: - A pan pies skąd?<br> - Ano z pola, wójcie.<br> - Ma pan pies do mnie jakąś sprawę?<br> - Pracy szukam, wójcie dobrodzieju.<br> - Można spytać, co pies umie?<br> - Umiem czytać i pisać także umiem.<br> - To może by pies został u nas sekretarzem w gminie, pisarzem?<br> - Czemu nie.<br> Mogę zostać sekretarzem.<br> I co powiecie.<br> <page nr=67><br> Od tego czasu ludziska z sąsiedniej parafii przestali przychodzić do nas z kiełbasą, z kopami jaj, z koszykami pełnymi prawdziwków