Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
wojnę.
- Przeklęłabym tego dziada, co przylazł aż tutaj z tą nowiną o polskim wojsku. Bodajby nogi połamał.
- A płakałaś z radości.
- Płakałam. Na nic się moje prośby nie zdadzą - zwiesiła głowę. - Przecież wiem, że musisz tam iść.
- Rozumiesz mnie. To dobrze.


- Wcale cię nie rozumiem! Gdybym była mężczyzną, nie zostawiłabym dobrowolnie takiej pięknej kobiety jak Zosia, która bardzo cię kocha, coś o tym wiem.
- Przestań, mamo.
- Mogła spodziewać się po tobie czegoś lepszego. Tymczasem bieda, jak z każdym chłopem. Czy to ma sens? Rodzić was po to, żebyście sobie ukręcali łby?
- Tak to widzisz?
- Sama nie wiem, co mówię. Daruj, synku
wojnę.<br>- Przeklęłabym tego dziada, co przylazł aż tutaj z tą nowiną o polskim wojsku. Bodajby nogi połamał.<br>- A płakałaś z radości.<br>- Płakałam. Na nic się moje prośby nie zdadzą - zwiesiła głowę. - Przecież wiem, że musisz tam iść.<br>- Rozumiesz mnie. To dobrze.<br><br><br>- Wcale cię nie rozumiem! Gdybym była mężczyzną, nie zostawiłabym dobrowolnie takiej pięknej kobiety jak Zosia, która bardzo cię kocha, coś o tym wiem.<br>- Przestań, mamo.<br>- Mogła spodziewać się po tobie czegoś lepszego. Tymczasem bieda, jak z każdym chłopem. Czy to ma sens? Rodzić was po to, żebyście sobie ukręcali łby?<br>- Tak to widzisz?<br>- Sama nie wiem, co mówię. Daruj, synku
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego