północy znaleźliśmy się w schronisku; było już wiadomo, że w kominie spadającym na Małą Galerię Cubryńską tkwi oczekujący na pomoc wspinacz. Pamiętam, była piękna pogodna noc, wygwieżdżone niebo, doskonały śnieg, szybko więc wyszliśmy do Dolinki za Mnichem, by na skraju Zadniej Galerii Cubryńskiej założyć bazę. Kontakt z oczekującym pomocy był dobry, on rozumiał nasze pokrzykiwania, a my jego odpowiedzi. Pierwsze zaskoczenie - jest sam, towarzysz wspinaczki rozpłynął się w mroźnym powietrzu. Podczas gdy jedna grupa docierała trawersem z Zadniej Galerii Cubryńskiej do tkwiącego w kominie wspinacza, druga przeszukiwała okoliczne śniegi. Rozwidniło się już na tyle, że mogliśmy wyłączyć latarki i zgasić pochodnie. I