Typ tekstu: Książka
Autor: Jagiełło Michał
Tytuł: Wołanie w górach
Rok: 1999
rannego do bambusa i biegiem znieśli nad Morskie Oko, gdzie już czekała łódź.
Około godz. 14.00, gdy stanęliśmy na progu Czarnego Stawu odpoczywając po zlikwidowaniu stanowiska zjazdowego i poręczówek, zaskrzeczał "Klimek":
- Morskie do wyprawy, co z wami, ranny już w szpitalu, a was jeszcze nie ma.
- Już schodzimy, zamówcie dobry obiad.
Gdyby wypadek zdarzył się kilkadziesiąt metrów wyżej, nie poszłoby nam tak szybko.
W tym rozdziale dość często było wspominane Sanktuarium. Ta wzniosła nazwa została nadana przez taterników trawiastemu żlebowi wciśniętemu między właściwą Kazalnicę a grzędę Mięguszowieckiego Szczytu Czarnego. Żleb ten obrywa się 200-metrowym uskokiem, którego środkiem spada wodospad
rannego do bambusa i biegiem znieśli nad Morskie Oko, gdzie już czekała łódź.<br>Około godz. 14.00, gdy stanęliśmy na progu Czarnego Stawu odpoczywając po zlikwidowaniu stanowiska zjazdowego i poręczówek, zaskrzeczał "Klimek":<br>- Morskie do wyprawy, co z wami, ranny już w szpitalu, a was jeszcze nie ma.<br>- Już schodzimy, zamówcie dobry obiad.<br>Gdyby wypadek zdarzył się kilkadziesiąt metrów wyżej, nie poszłoby nam tak szybko.<br>W tym rozdziale dość często było wspominane Sanktuarium. Ta wzniosła nazwa została nadana przez taterników trawiastemu żlebowi wciśniętemu między właściwą Kazalnicę a grzędę Mięguszowieckiego Szczytu Czarnego. Żleb ten obrywa się 200-metrowym uskokiem, którego środkiem spada wodospad
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego