oczywiście klepie mnie po ramieniu. Każdy z neptunów uszczknął coś ze swojej porcji dla mnie. Wstaję i kiwam do nich ręką, teraz ja oddaję krótki strzał. - Thanks! - Są bardzo zadowoleni. Czytam z ich oczu: "Nasze na wierzchu". Czekajcie, koledzy, jeszcze nie koniec. Zobaczycie, kto w tym pojedynku zwycięży.<br>Po kolacji dobywam z dna kufra butelkę czystej wódki, skarb, który chowałem na jakieś najcięższe psychiczne chwile, a którą przysłał mi do więzienia przed wywiezieniem były lewicowiec, wuj Ludki, wraz z wodą kolońską od niej, trzema wieszczami i pamiętnikiem.<br>Zastaję wszystkich neptunów w ich pokoju. Podnoszę do góry butelkę:<br>- Hej, hop! Napijemy się