naszym wiejskim sklepie, ile dekagramów marmolady, bochenków chleba za parę groszy. Prowadzenie tej swoistej buchalterii trzymało go przy życiu. Na tych bloczkach była jego przeszłość. </><br><br><who1>Ale wie pan, z tymi ofiarami to też sprawa nie jest taka oczywista. Ludzie często skupiają się na skutkach, to wygodniejsze i bardziej widowiskowe niż dociekanie przyczyn. Wciąż trwa dyskusja, jaki kształt ma przybrać planowane w Berlinie Centrum przeciw Wypędzeniom. Nikt przytomny nie powie, że wypędzeni nie cierpieli, ale przecież gdyby nie było nazizmu i wojny, nie byłoby tego dramatu. Nikt nie mówi, że owszem, wypędzeni siedzieli w obozach pracy, ale wcześniej w tych obozach byli