wojence bywa różnie,<br> Raz ktoś komuś głowę urżnie,<br> Raz znów dadzą znać o zmierzchu,<br> Że ktoś flaki ma na wierzchu.<br>Kenna cicho pogwizdywała do taktu. Była zadowolona, że została wśród znajomych, dobrze poznanych podczas długiej podróży z Etolii do Rocayne. Po rozmowie z Puszczykiem spodziewała się raczej przydziału przypadkowego, jakiejś doczepki do grupy złożonej z ludzi Brigdena i Harsheima. Do takiej grupy przydzielono Tila Echrade, ale elf znał większość swych nowych towarzyszy, a oni znali jego. <br>Jechali stępa, choć Dacre Silifant przykazał gnać co koń wyskoczy. Ale oni byli zawodowcami. Pogalopowali, wzbijając kurz, póki widziano ich z fortu, potem zwolnili. Zajeżdżanie