mi, prócz genialnej idei, żeby<br>całe narody zamienić w nawóz, takoż człowieka eo ipso.<br> <page nr=219><br> Co nigdy by nie zaświtało w głowie Montezumie, który był<br>kapłanem... - markiz rozłożył ręce.<br> - I w ten sposób dochodzimy do różnicy mentalności, czyli do<br>sedna rzeczy.<br> Różnicy między człowiekiem bożym a Führerem, sługą Absolutu a<br>sługą doczesności... - markiz rozgrzewał się, oczy jego coraz<br>zjadliwszym świeciły blaskiem.<br> - Kapłanem a indywiduum pokroju bauera czy sklepikarza, które<br>raptem okazuje się zbrodniarzem genialnym, wielkim praktykiem, pragmatykiem <br>władzy, którą posiadł, aby über alles uniwersalny zrobić<br>z niej użytek - pakuje nawóz na swoje pola, a mydło na półkę w<br>sklepiku!...<br> Powiadam wam, że