Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
błotem. Wypatrzenie składającego się do strzału pasażera faktycznie mogło przysporzyć trudności.
- Nikt nie wyskoczył? Tu albo wcześniej? Poinstruowaliście maszynistów?
- Jak dojeżdżaliśmy, akurat stawał. Tu jest semafor - pokazał Ejsmont. - Zanim się zjawiliśmy, mogło to wyglądać na zwykły postój. Nie miał powodu skakać. Ale fakt: wolno jechali. Nie moja wina. Bydgoszcz się dogaduje z koleją, my tylko wypełniamy polecenia.
Podeszli do zgromadzonej przy lokomotywie siódemki policjantów. Większość z nich trzymała się między szynami, nie kwapiąc się do wchodzenia w pole widzenia komuś, kto mógł teoretycznie wychylić się z wagonu i posłać pocisk w grupę niebiesko ubranych nieszczęśników. A ci, którzy z długą bronią
błotem. Wypatrzenie składającego się do strzału pasażera faktycznie mogło przysporzyć trudności.<br>- Nikt nie wyskoczył? Tu albo wcześniej? Poinstruowaliście maszynistów?<br>- Jak dojeżdżaliśmy, akurat stawał. Tu jest semafor - pokazał Ejsmont. - Zanim się zjawiliśmy, mogło to wyglądać na zwykły postój. Nie miał powodu skakać. Ale fakt: wolno jechali. Nie moja wina. Bydgoszcz się dogaduje z koleją, my tylko wypełniamy polecenia.<br>Podeszli do zgromadzonej przy lokomotywie siódemki policjantów. Większość z nich trzymała się między szynami, nie kwapiąc się do wchodzenia w pole widzenia komuś, kto mógł teoretycznie wychylić się z wagonu i posłać pocisk w grupę niebiesko ubranych nieszczęśników. A ci, którzy z długą bronią
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego