pracownicy ambasady, potrząsając arkuszami streszczenia przyszłej książki. Spadał z wysokości, na jakie się wzbił, kres nadziei, rozpaczliwie - jak ustrzelony ptak - trzepotał skrzydłami wymowy.<br>- To będzie wymagało dodatkowych lektur, wyłącznego skoncentrowania uwagi na sprawach węgierskich, zajmie mi sporo czasu - zaczął.<br>Widać było z życzliwego uśmiechu radcy, że właśnie mu ta zwłoka dogadza, że nawet na nią liczy.<br>- Tylko, że praca nad konspektem książki oznacza ograniczenie doraźnych zarobków, muszę odrzucić wszystkie zamówienia na artykuły, może nawet urażając odmową moich przyjaciół z ministerstwa...<br>Tak, to jednak była klęska, spadał myśląc z pogardą, co za szaleństwo kazało mu tak szczegółowo roztaczać zarys odległej książki, niemal