Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Baśnie i poematy
Lata powstania: 1945-1948
Napychały mu spiżarnię,
Chociaż same jadły marnie.

Nigdy nie chciał z nikim gadać
Ani nawet odpowiadać
Na pytania, na podania
I nie dawał posłuchania.
Siedział dumny niczym basze,
Jadł i mówił: - Sprawa wasza
Dobrze dbać o mój żołądek.
Taki musi być porządek!
Jam prezydent, czyli władza,
A jak komu nie dogadza,
Niech zabiera się i zmiata,
Jeśli nie chce wąchać bata!

Gdy już wreszcie lisi nierząd
Klęską spadł na życie zwierząt,
Wilk cichaczem, bez hałasu,
Zwołał wielki wiec do lasu
I gdy wszyscy się zebrali,
Rzekł: - Nie może być tak dalej!


VI

Czeka wszystkich nas zagłada
I jest na to jedna
Napychały mu spiżarnię,<br>Chociaż same jadły marnie.<br><br>Nigdy nie chciał z nikim gadać<br>Ani nawet odpowiadać<br>Na pytania, na podania<br>I nie dawał posłuchania.<br>Siedział dumny niczym basze,<br>Jadł i mówił: - Sprawa wasza<br>Dobrze dbać o mój żołądek.<br>Taki musi być porządek!<br>Jam prezydent, czyli władza,<br>A jak komu nie dogadza,<br>Niech zabiera się i zmiata,<br>Jeśli nie chce wąchać bata!<br><br>Gdy już wreszcie lisi nierząd<br>Klęską spadł na życie zwierząt,<br>Wilk cichaczem, bez hałasu,<br>Zwołał wielki wiec do lasu<br>I gdy wszyscy się zebrali,<br>Rzekł: - Nie może być tak dalej!<br><br><br>VI<br><br>Czeka wszystkich nas zagłada<br>I jest na to jedna
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego