Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
na zegarek: fosforyzujące wskazówki zbliżały się jedna do drugiej u szczytu tarczy, musiałem więc długo stać pogrążony w tym pięknym wspomnieniu, a dziewczyny śpiewały:

Słońce już zeszło z pól, zeszło z gór,
w cichym śnie spocznij już,
Bóg jest tuż...

i rozchodziły się do namiotów ustawionych półkręgiem koło ogniska, które dogasało i tylko wśród popiołów pobłyskiwało zarzewie, którego już nikt nie zamierzał rozdmuchiwać, chyba wiatr, ale wśród gałęzi trwała cisza: nawet liść nie drgnął...
"A więc pora na mnie!" - dodałem sobie w duchu odwagi i pośród nieruchomych krzewów i drzew zacząłem się skradać, podchodzić do granicy obozu, gdzie na pewno rozstawiono
na zegarek: fosforyzujące wskazówki zbliżały się jedna do drugiej u szczytu tarczy, musiałem więc długo stać pogrążony w tym pięknym wspomnieniu, a dziewczyny śpiewały:<br><br>Słońce już zeszło z pól, zeszło z gór,<br>w cichym śnie spocznij już,<br>Bóg jest tuż...<br><br>i rozchodziły się do namiotów ustawionych półkręgiem koło ogniska, które dogasało i tylko wśród popiołów pobłyskiwało zarzewie, którego już nikt nie zamierzał rozdmuchiwać, chyba wiatr, ale wśród gałęzi trwała cisza: nawet liść nie drgnął...<br>"A więc pora na mnie!" - dodałem sobie w duchu odwagi i pośród nieruchomych krzewów i drzew zacząłem się skradać, podchodzić do granicy obozu, gdzie na pewno rozstawiono
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego