Typ tekstu: Prasa
Tytuł: CKM
Nr: 11
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
jak krowę na miedzy i dobrze mi tak. Trzeba było oglądać telewizję. Mój dziadek tych panów pewnie nie wpuściłby nawet wejściem dla służby. A oni tutaj cha, cha, cha i cha, cha, cha, jakie panie mają dekolty, jakie ładne oczy, jakie wypielęgnowane ręce. A niby co, ręce mam mieć jak dojarka? Tygrysy Europy, do stu piorunów! Gęby niedogolone, powyciągane T-shirty z markowymi znaczkami, powypychane portki, fryz taki bardziej kielecki niż stołeczny, krzaczaste brwi i rudawe, pewnie od papierochów, wąsiska. Puknęłam kilka razy przyjaciółkę i puściłam oczko, że niby kończymy i czas najwyższy, ale dała do zrozumienia, że od tego spotkania
jak krowę na miedzy i dobrze mi tak. Trzeba było oglądać telewizję. Mój dziadek tych panów pewnie nie wpuściłby nawet wejściem dla służby. A oni tutaj cha, cha, cha i cha, cha, cha, jakie panie mają dekolty, jakie ładne oczy, jakie wypielęgnowane ręce. A niby co, ręce mam mieć jak dojarka? Tygrysy Europy, do stu piorunów! Gęby niedogolone, powyciągane T-shirty z markowymi znaczkami, powypychane portki, fryz taki bardziej kielecki niż stołeczny, krzaczaste brwi i rudawe, pewnie od papierochów, wąsiska. Puknęłam kilka razy przyjaciółkę i puściłam oczko, że niby kończymy i czas najwyższy, ale dała do zrozumienia, że od tego spotkania
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego