wtedy Jerzy nie przeczuwał nawet, że za kilka lat będzie mężem stanu, wprawdzie raczej dekoracyjnym aniżeli mającym do powiedzenia coś, co by wpłynęło na losy kraju. Któż zresztą myślał wtedy o przyszłości! Żyło się dniem dzisiejszym, z pełnym wigorem i zadowoleniem, że straszne czasy minęły. Nadrabialiśmy stracony okres młodości i dojrzałości, jak prawie wszyscy o dziesięć lat starsi moi przyjaciele. A było to pół wieku temu, jeszcze pamiętaliśmy coś niecoś sprzed wojny i mieliśmy nadzieję, że wszystko potoczy się podobnie, powróci stabilizacja i życie nabierze pełnego sensu. Koledzy, którzy wrócili do Polski z armią radziecką, spędziwszy w Rosji kawał czasu w