Typ tekstu: Książka
Tytuł: Wyjść z matni
Rok: 1994
twierdzą, że potrzebna im jest szklaneczka czy dwie dla dodania sobie animuszu.
Włodek: Z tym dodawaniem sobie animuszu to naprawdę śmieszna, ale zarazem i smutna sprawa. Sto razy słyszałem od swoich kumpli, co działo się z nimi - ze mną zresztą też - kiedy przyszło zatańczyć na jakiejś większej imprezie. Każdy powtarzał dokładnie to samo: "Ludzie bawią się od momentu, kiedy zagra kapela, a ja siedzę jak ten głupi. Nie mogę, nie umiem tańczyć, wszyscy będą na mnie patrzeć. Dopiero jak wypiję ze dwie setki, to jestem luźny, inaczej normalnie się boję". Jednym potrzebne były dwie setki, innym cztery, wtedy dopiero była zabawa
twierdzą, że potrzebna im jest szklaneczka czy dwie dla dodania sobie animuszu.&lt;/&gt;<br>&lt;who2&gt;Włodek: Z tym dodawaniem sobie animuszu to naprawdę śmieszna, ale zarazem i smutna sprawa. Sto razy słyszałem od swoich kumpli, co działo się z nimi - ze mną zresztą też - kiedy przyszło zatańczyć na jakiejś większej imprezie. Każdy powtarzał dokładnie to samo: "Ludzie bawią się od momentu, kiedy zagra kapela, a ja siedzę jak ten głupi. Nie mogę, nie umiem tańczyć, wszyscy będą na mnie patrzeć. Dopiero jak wypiję ze dwie setki, to jestem luźny, inaczej normalnie się boję". Jednym potrzebne były dwie setki, innym cztery, wtedy dopiero była zabawa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego