Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
rzeczywiście ma rację i ja lepiej się z niego wywiążę. Obserwowałem wszystko z boku i mam w pamięci nie tylko obrazy, a także to, co zostało powiedziane... i pomyślane.
Czekaliśmy niecierpliwie na statek z portu. Świtało powoli i znad wody podnosiła się poranna mgła, jak to na wiosnę. Kamyk krążył dokoła, wypatrując to statku na wodzie, to znów czegoś na brzegu. Stawiał miękko stopy, bezwiednie omijając gałązki i kępy zeschłej trzciny.
- Jakim cudem on tak cicho chodzi, skoro sam siebie nie słyszy? - zdziwił się Stalowy półgłosem, wodząc za nim oczami.
- Nie mam pojęcia - przyznałem szczerze. - On w ogóle jest dość dziwny
rzeczywiście ma rację i ja lepiej się z niego wywiążę. Obserwowałem wszystko z boku i mam w pamięci nie tylko obrazy, a także to, co zostało powiedziane... i pomyślane.<br>Czekaliśmy niecierpliwie na statek z portu. Świtało powoli i znad wody podnosiła się poranna mgła, jak to na wiosnę. Kamyk krążył dokoła, wypatrując to statku na wodzie, to znów czegoś na brzegu. Stawiał miękko stopy, bezwiednie omijając gałązki i kępy zeschłej trzciny.<br>- Jakim cudem on tak cicho chodzi, skoro sam siebie nie słyszy? - zdziwił się Stalowy półgłosem, wodząc za nim oczami.<br>- Nie mam pojęcia - przyznałem szczerze. - On w ogóle jest dość dziwny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego