nie pozwolę, żeby...<br>Rozbawienie Hubera dochodziło szczytu.<br>- Patrzcie, pewnie na pędzle chce się bić! Siadaj już, bo cię wrzucę do wody, i tyle.<br>- Ejże! - krzyknął Chabot. - A nie pamiętacie, jak was obu przymknięto po manifestacji socjalistów? Wtedy było wam obojętne, jakiej narodowości burżujom będziecie podrzynać gardła?!<br>- Ależ panowie, panowie... - uspokajał doktor, świdrując całe towarzystwo rozbieganymi oczkami. - Ledwo się spotkaliście, a już kłótnia. Co powie mistrz, jak po południu zejdzie na obiad? Koledzy od tej samej biedy nie mogą znaleźć wspólnego języka! In-goolf! - ryknął. - Kawę i cukry do ogrodu, tylko nie porozlewaj!<br>W zacisznym miejscu, otoczonym żywopłotem i krzewami pierwszych białych