Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
płomienną, miłością.
Późną wiosną, w przededniu majowego zamachu, wymknąłem się w południe ze szkoły i od kuchni wśliznąłem się do mieszkania Teresy. Tak, Agnieszko! Zgadłaś! Z tęsknoty. Służąca Władzia, która traktowała mnie poufale i trochę z góry, powiedziała półgębkiem;
- Cóż to? Pan nie w szkole? Wojtka nie ma. A pani doktorowa się kąpie. Proszę sobie iść do stołowego i zaczekać. Jakby kto zadzwonił, niech pan otworzy, bo muszę skoczyć po włoszczyznę.
Kiedy drzwi zatrzasnęły się za Władzią, na palcach zakradłem się pod drzwi łazienki. Chwilę stałem nasłuchując, po czym zdecydowanie nacisnąłem klamkę, wszedłem i zatrzymałem się w progu. Zaparło mi dech
płomienną, miłością.<br>Późną wiosną, w przededniu majowego zamachu, wymknąłem się w południe ze szkoły i od kuchni wśliznąłem się do mieszkania Teresy. Tak, Agnieszko! Zgadłaś! Z tęsknoty. Służąca Władzia, która traktowała mnie poufale i trochę z góry, powiedziała półgębkiem;<br>- Cóż to? Pan nie w szkole? Wojtka nie ma. A pani doktorowa się kąpie. Proszę sobie iść do stołowego i zaczekać. Jakby kto zadzwonił, niech pan otworzy, bo muszę skoczyć po włoszczyznę.<br>Kiedy drzwi zatrzasnęły się za Władzią, na palcach zakradłem się pod drzwi łazienki. Chwilę stałem nasłuchując, po czym zdecydowanie nacisnąłem klamkę, wszedłem i zatrzymałem się w progu. Zaparło mi dech
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego