się dosyć nawet dla trzech - rozmawialiśmy już o czym innym: o przedłużającej się podróży, o upałach, bo - mimo iż to listopad - temperatura sięgała przeszło dwudziestu stopni i tylko nocami spadała do pięciu-sześciu, ale wtedy spaliśmy każdy we własnym łóżku, przykryty ciepłym kocem z wielbłądziej wełny, a gdy chłód zbytnio dokuczał, mogliśmy przecież tulić się jeden do drugiego pod wspólnym przykryciem,<br>i któregoś wieczoru nie darowałem Felkowi: jak kiedyś Kuba, tak i on teraz wchodził w krąg naszych baśni z tysiąca i jednej nocy, i słuchaliśmy z Albinem, jak opowiada spokojnym i rzeczowym tonem, jakby to nie dotyczyło jego:<br>- Toczyła się