Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
Michajłowicz Kołosow.

- Jak tam w szkole? - zapytał tarmosząc kozią bródkę i wykrzywiając twarz, co miało oznaczać uśmiech.

- Wspominamy pana, Fiodorze Michajłowiczu... Szkoda, że pan nas opuścił.

Oczywiście kłamałem. Nikt go nie wspominał, nikt go nie pamiętał, tak jak nikogo z nas nie obchodził już Tietier-Wietier. Nie lubiliśmy Jungmanna, Bułatowowi dokuczaliśmy z właściwym sztubakom okrucieństwem. Szanowaliśmy Korieniewskiego i nauczycielkę francuskiego - Bobrikową. Ale gdyby odeszli, zapomnielibyśmy o nich równie szybko jak o Kołosowie.

- Szkoda, że pan nas opuścił - powtórzyłem raz jeszcze, ściskając na pożegnanie jego chudą, kościstą dłoń. Wyblakłe oczy Drzazgi zabłysły radością. Wyszedł zza przepierzenia i odprowadził nas do drzwi.

- Żałujecie
Michajłowicz Kołosow.<br><br>- Jak tam w szkole? - zapytał tarmosząc kozią bródkę i wykrzywiając twarz, co miało oznaczać uśmiech.<br><br>- Wspominamy pana, Fiodorze Michajłowiczu... Szkoda, że pan nas opuścił.<br><br>Oczywiście kłamałem. Nikt go nie wspominał, nikt go nie pamiętał, tak jak nikogo z nas nie obchodził już Tietier-Wietier. Nie lubiliśmy Jungmanna, Bułatowowi dokuczaliśmy z właściwym sztubakom okrucieństwem. Szanowaliśmy Korieniewskiego i nauczycielkę francuskiego - Bobrikową. Ale gdyby odeszli, zapomnielibyśmy o nich równie szybko jak o Kołosowie.<br><br>- Szkoda, że pan nas opuścił - powtórzyłem raz jeszcze, ściskając na pożegnanie jego chudą, kościstą dłoń. Wyblakłe oczy Drzazgi zabłysły radością. Wyszedł zza przepierzenia i odprowadził nas do drzwi.<br><br>- Żałujecie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego