Typ tekstu: Książka
Autor: Przybora Jeremi
Tytuł: Przymknięte oko opaczności
Rok: 1995
życzliwość. Podziękowałem więc i wyszedłem.
Zmierzch już zapadał, kiedy zjawiłem się na cmentarzu. Wkrótce nadszedł zarządzający w towarzystwie grabarza. Nie był to grabarz zawodowy. Pracował w inne branży i "po godzinach" dorabiał sobie tutaj. Po alejkach cmentarza snuły się cmentarne smutki. Stare już przeważnie i w związku z tym mało dokuczliwe mieszały się z resztkami gasnącego dnia i z ostatnimi, grudniowymi liśćmi, które wraz z mrzawką, czy mgłą, prześwietloną słabym światłem zapalających się właśnie latarń, miękko opadały na nagrobki. Zawsze na cmentarzu najtrudniej mi myśleć o pochowanych tu bliskich. No, ale tym razem sytuacja była wyjątkowa. Za chwilę miała się ukazać
życzliwość. Podziękowałem więc i wyszedłem. <br> Zmierzch już zapadał, kiedy zjawiłem się na cmentarzu. Wkrótce nadszedł zarządzający w towarzystwie grabarza. Nie był to grabarz zawodowy. Pracował w inne branży i "po godzinach" dorabiał sobie tutaj. Po alejkach cmentarza snuły się cmentarne smutki. Stare już przeważnie i w związku z tym mało dokuczliwe mieszały się z resztkami gasnącego dnia i z ostatnimi, grudniowymi liśćmi, które wraz z mrzawką, czy mgłą, prześwietloną słabym światłem zapalających się właśnie latarń, miękko opadały na nagrobki. Zawsze na cmentarzu najtrudniej mi myśleć o pochowanych tu bliskich. No, ale tym razem sytuacja była wyjątkowa. Za chwilę miała się ukazać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego