Biegną panie i dworzanie<br>Poruszeni niesłychanie,<br>Straż zamkowa i rycerze,<br>Kasztelanki, masztalerze...<br>Ministrowie patrzą z trwogą<br>I zrozumieć nic nie mogą.<br>Król wziął szybko szkło powiększające:<br>"Pchła! To jasne jest jak słońce!<br>Proszę podać mi nahajkę,<br>Bym ukarał Pchłę Szachrajkę!"<br><br>Pchła, rzecz prosta, nie czekała,<br>Parasolkę swą złapała,<br>Zbiegła na dół jednym susem<br>I uciekła szybkim kłusem.<br><br>Król był bardzo rozgniewany,<br>Zbiegł po schodach z porcelany,<br>"Łapcie! - wołał - Łapcie, gapie!"<br>Ale takiej nikt nie złapie!<br><br>Po miesiącu Pchła z wyprawy<br>Powróciła do Warszawy.<br><br>Na Wielkanoc Pchła Szachrajka<br>Malowała sama jajka,<br>Ubijała białą pianę<br>Na mazurki lukrowane,<br>Nakładała słodką masę<br>I orzeszki