mnie nielojalność okrywając szczelnym korcem tajemnicy.<br>- Witold, choć po tylu latach nie ma to już znaczenia, chcę, byś wiedział, że nigdy nie traktowałem cię jak rywala, a jedynie usiłowałem chronić.<br>Ona śpi, wyszliśmy z psem do ogrodu, noc chłodna, więc otuliłeś się płaszczem i kołnierz podniosłeś; w górze księżyc, w dole twoja łysina. Trochę kłamiesz, bo irytowało cię, że z nią sypiam, ale prawdą jest, że nie mogłeś uważać mnie za rywala, bo nigdy nim dla ciebie nie byłem. Rabbi, ty walczyłeś o główne trofeum i doszedłeś aż do finału, gdzie znokautował cię sam mistrz wszechwag z Pragi, a ja cóż