pani, która modliła się. Czytała z książeczki do nabożeństwa, lekko poruszając wargami.<br> - Co pan tu robi? - spytała po francusku Marta.<br><br> "Wracz" zdziwił się, nie dostrzegł widać, że weszły, zajęty obserwacją.<br> - <foreign>C'est rien, je voudrai posmatrit madame la comtesse</>.<br><br> Stłumiły chętkę do śmiechu. Marta opanowała się, myśląc o sobie "histeryczka". Z dołu przygłuszony odległością kujawiak. I zaraz potem chór męskich głosów, próbujących "ja za wodą, ty za wodą". Widać Surmowa odwzajemnia się za nuty "Kalinki". A potem coś w rodzaju kanonu. Pierwszy raz w życiu Marta usłyszała wtedy wyciskające łzy "poliuszko pole", a zaraz i rozdzierające "Sołowi, sołowi ne pijut". Nie panując