jak kobieta nie ma własnych dzieci, to nie może być nauczycielką, bo cudzych dzieci nie rozumie... Co ja miałam robić? Dać ogłoszenie: - Mąż pilnie poszukiwany!?<br>I oto zjawił się kandydat, Agronom. Miły, rozumny, ale nie potrafiłam wykrzesać z siebie ani cienia uczucia. - Co tam uczucie - powtarzałam w duchu. - Będziesz miała dom, dzieci, własne dzieci... Do małżeństwa nie doszło, bo zaczęły się intrygi; ktoś mojemu przyszłemu doradził, aby dobrze się zastanowił, bo widocznie coś w tym musi być, skoro jeden chłopak już mnie rzucił. Nie miałam siły bronić się, nie chciałam rozdrapywać starych spraw. Agronoma wyrzuciłam z hukiem.<br>Potem miałam jeszcze jednego kandydata