No i jesteśmy znowu. Ojciec chłopca z blizną nad górną wargą okazał się korpulentnym jegomościem, jowialnym i miłym; był - jak zapowiedział przez telefon - w ogródku... Wziął klucze i poszliśmy. Z miejsca zaczął opowiadać o Karolu Estreicherze, widać był rad, że ma na ten temat tyle do powiedzenia. Profesor kupił ten domek gdzieś na Podhalu, przywiózł, postawił na podmurówce... i potem żył tu i umarł... "A kiedy? Kiedy umarł?" "Jak to kiedy, przed dziesięcioma laty". "A, prawda, przed dziesięcioma laty, przecież, przecież..." "Wszystko, co trzeba było, to już wywieźli... A poza tym wszystko zostało... o, znowu bardziej popękała tu podmurówka..." Wchodzimy... Ciasny