się tylko w swej "ideologicznej i klasowej obcości", by użyć ówczesnej formuły, która była wyrokiem skazującym. Co jeszcze gorsze, jego najbliższe otoczenie w Warszawie składało się głównie z osób, które, jeśli nawet opowiedziały się zaraz po wojnie za nową władzą, cofnęły jej swe uznanie w pierwszej połowie lat pięćdziesiątych. Na domiar złego był homoseksualistą i nawet nie bardzo się z tym krył. Zygmunt Mycielski (1907-87) skupiał, jak widać, niemal wszystkie przymioty, które powinny były uczynić z niego pariasa Polski Ludowej. A przecież był w niej osobistością oficjalną: prezesem Związku Kompozytorów, przewodniczącym różnych, niekiedy ważnych komisji, członkiem Rady Kultury, krytykiem muzycznym