Ale potrzebował w tej chwili jedynie<br>mojej nienawiści. Jego oczy dopraszały się jej jak łaski. Musiałem mu<br>więc dopomóc, aby wściekłość jego nie okazała się daremna, śmieszna,<br>aby jej potem, gdy ochłonie, nie musiał żałować ani się jej wstydzić,<br>ani winny się za nią nie czuł. Po jego zaciśniętych rękach domyślałem<br>się, że nie tylko wielka jest jego wściekłość, ale i krucha zarazem.<br>Jeden odruch zlekceważenia mógłby ją zniszczyć, uczynić czymś tak<br>nieznaczącym, jak zadraśnięcie źdźbłem.<br> Wystarczyło, żebym puścił grabie, aby został z tą swoją wściekłością<br>sam na sam, z wściekłością jedynie na grabie, albo żebym powiedział:<br> - Nie mocuj się. Weź