zmieszanego z cukrem. Dowodzili, że celem operacji miały być obiekty strategiczne, mosty i fabryki, a nie domy mieszkalne. Sąd nie dał im wiary.<br>Zamachy w &lt;name type="place"&gt;Moskwie&lt;/&gt; i &lt;name type="place"&gt;Wołgodońsku&lt;/&gt; do dziś budzą wielkie emocje. Chyba nie przypadkiem proces przeciwko &lt;name type="person"&gt;Dekkuszewowi&lt;/&gt; i &lt;name type="person"&gt;Krymszamchałowowi&lt;/&gt; prowadzono przy drzwiach zamkniętych. Krótko po zamachach pojawiły się doniesienia o udziale rosyjskich służb specjalnych w tej tragedii. Własne śledztwo w tej sprawie prowadziła moskiewska &lt;name type="tit"&gt;"Nowaja Gazieta"&lt;/&gt;. Później z podobnymi oskarżeniami wystąpił były podpułkownik &lt;name type="org"&gt;FSB&lt;/&gt;, bliski współpracownik &lt;name type="person"&gt;Borysa Bieriezowskiego&lt;/&gt; - &lt;name type="person"&gt;Aleksander Litwinienko&lt;/&gt;, przebywający obecnie na emigracji w &lt;name type="place"&gt;Londynie&lt;/&gt;. Miał on skontaktować się przez pośredników z &lt;name type="person"&gt;Goczijajewem&lt;/&gt;, który z kolei dowodził, że