Felak, zawraca żniwiarkę, ale i jemu grabie zostają na konarze, niby drapieżny, olbrzymi liść.<br>- Widzita, pastuch, nie bier sie do kuni!<br> - Mechanik nie lepciejszy. W łeb go?<br> - Nic, nic, drobna szkoda, naprawim - uspokaja Mielczarek.<br>Sam włazi na ciągnik, pół stojąc, pół wisząc radzi niewprawnemu kierowcy. Trzeba poczekać, aż zjedzie żniwiarka, dopiero wtedy. Ludzie ciasno otaczają obie maszyny. Przeszkadzają. Dozorują.<br>- Nie dama naszego. Na maleńskiej krzywdzie wsioki chcą się bogacić. A jużci!<br>- Chodźmy, tatusiu. To już naprawdę nie twoja sprawa - szepcze Hania.<br>Surma pozwala się prowadzić, chyba nie bardzo świadomy, co się właściwie dzieje. Kaszle.<br> Grażyna, ta czupurna Grażyna płacze. Już drugi