Eliza pochyliła się ku niemu z fotelika, by pocieszycielsko pogłaskać jego barczyste ramię małą, pomarszczoną dłonią. Rączka jej zawisła w próżni; nie było nikogo na werandce, a jedynym dźwiękiem był stukot gałązki o szybę i kwilenie ptaków.<br><br> - Widać myślą rozmawiałam z panem - przyzna się potem. - Wiem, że to niemądre, ale doprawdy zdawało mi się czasem, że słyszę głos pana i odpowiedź. Miewałam kiedyś - doda otwarcie - takie halucynacje wzroku i słuchu; nocami słyszałam muzyczkę, dzwonienie, szelesty, chody, których wcale nie było. Myślę, że to nie tylko są nerwy; to wszystko naprawdę jest, przypływa, tylko nie każdy jest odbiorcą takim, jak ja...<br><br><br> Doktor