wyszedł z karmazynowej katedry, a na sarkofagach podniósł się, jakby długo wstrzymywany, dławiący, rozpasany śmiech.<br>Niektórzy bili się w piersi, niektórzy podskakiwali w pasiakach, nawet książę topił sarkazm w płowych wąsach, tylko Dziadek ani spojrzał na cały ten harmider i trwał wpatrzony tęsknie w królewskie jabłko w swoich dłoniach, w dorodnego jonatana, na pewno nie z wołyńskich sadów, bo i skąd, tylko spod Grójca.<br>Najtrudniejsze jabłko do zgryzienia.<br>Raptem w drzwiach pojawił się watażka z czubem spadającym na czoło, podrzucił go w górę zawadiackim ruchem, jakby miał zamiar wycinać hołubce, i dziarskim głosem zawołał: - Do koryta, panowie szlachta!<br>Nie słyszeliście, że