1. <tit>Na Karmelickiej</><br><br>Na Karmelickiej już o świcie ciężko turkotały <br>po bruku wozy. <br><br>Ze słomą, z drzewem, z węglem, z jarzynami i wreszcie <br>z długimi stalowymi sztabami, napełniającymi całą <br>ulicę swym brzęczeniem i dzwonieniem. <br><br>Około siódmej w ciężkie dudnienie wozów mieszały <br>się dzwonki tramwajów, a potem lżejszy i szybszy turkot <br>dorożek i od czasu do czasu niecierpliwe trąbki rzadkich <br>jeszcze podówczas samochodów. <br><br>Chodnikiem spieszyli ludzie, popychający się łokciami, <br>zawsze dokądś się spieszący, rozdrażnieni, podnieceni <br>i zniecierpliwieni. <br><br>W każdym domu pełno było sklepów. "Spożywczych", <br>z "materiałami piśmiennymi i galanterią", <br>z "owocami i delikatesami". <br><br>I w każdym z nich trzeba się było targować