braciszka, którego rok cały nie widział. Nie wiem, czy tęsknił za mną w Wiedniu, wydając przeznaczone na studia pieniądze na całkiem inne cele (wrócił zapożyczony). I ja też chyba nie tęskniłem, bo nie przepadałem za "opieką" starszego o tyle Wiesława. Chętnie popisywał się na mnie (i to często) w sposób dość bolesny swoją ogromną przewagą fizyczną. Po prostu bałem się go. Chociaż trudno powiedzieć, żebym był całkiem pozbawiony uczuć braterskich. Imponował mi, bo był silny, bardzo odważny i od czasu do czasu, rzadko bo rzadko, ale zaznawałem od niego uczuć serdecznych, jak choćby teraz, kiedy mało ducha nie wyzionąłem w jego