A potem zebranie, ambasador mówił z takim przekonaniem, że już zna fakty, że nam oznajmia... Ta kobieta...<br>Grace - błysnęło mu - na pewno Grace.<br>- Stało się - położył Judycie dłoń na ramieniu.<br>- Istvan, czy ty ją kochasz? - zapytała trwożliwie. - Co z wami będzie?<br>Stał bez słowa, jak uderzony młotem, dopiero teraz go dosięgło pod samo serce.<br>Odwrócił się z niechęcią, po brzegi wypełniony gorzkością, pochwycił jej spojrzenie, litość i dobroć, jakby ona znała, miała za sobą taką próbę i dotykając własnych blizn, pragnęła go podtrzymać, szepnąć - widzisz: jem, ubieram się, pracuję, chyba żyję.<br>Gdy zabębnił pięściami w pancerne drzwi, czuł dotkliwy skurcz w